Pora roku: Lato
Temperatura: 27 C℃
Nowi mieszkańcy: Salvatore
Stan Betelgezy: Nie wybuchła.

Widzisz przed sobą leśną ścieżkę, wyścieloną ściółką. Przez nią przebijają się fantazyjne kwiaty, o rożnych barwach i towarzyszą Ci w podróży.
Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej...

NOWINKI

Gratulacje Scyciu! Twoje miejsce zostało dodane do oficjalne mapy HOFS.

Stado Herd of Forest Spirits. Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej... Wstąp do świata fantasy. Blog RPG Play By Comment PBC

Dla Stefana Wszystko, cz. 2




Candy obudziła się nagle łapczywie łapiąc powietrze, serce biło jej jak szalone (lub coś innego co odpowiada u Puszki za uczucia i pompowanie krwi), zerwała się nagle na swoje kopytka i otworzyła szeroko oczy. Pierwsze co poczuła to ból głowy gdy uderzyła o wielką gałąź znajdującą się nad nią.

Do śnieżnego Stefana… Co tu się u diaska dzieje? - Zapytała siebie oszołomiona klacz. - Dopiero co był wieczór, a ten kuleczkowy śmieszny towarzysz zgodził się mi pomóc… Zaraz, zaraz… to jak on w końcu miał na imię? - Po mordce Can przeszedł wyraz czegoś, co inni mogliby uznać za myślenie, ale zostało to przerwane przez rozbrzmienie wspomnienia w głowie klaczy - “Dla Stefana Wszystko”.  Wtedy to też Puszka, w pełni swoich zmysłów (o ile ona kiedykolwiek ma pełnię swoich zmysłów) ruszyła galopem do przodu, byleby tylko znaleźć coś co nada się na Czubek dla Stefana. Pędziła tak szybko, że nawet Bóg Kowadeł nie byłby w stanie trafić jej kowadłem. Prawdopodobnie jedynie szczęście uchroniło ją od zderzeniem z jakimś drzewem. Biegła tak, biegła… i nagle znów uderzyło ją coś w środku głowy. Spowodowało to nawet, że przystanęła.

Fru! Tak się nazywał ten nicpoń! - Pomyślała, po czym pobiegła dalej.

A tak! Przecież mieliśmy razem razem szukać Czubka! W takim razie gdzie jest mój towarzysz? - Przysiadła na zadku i zaczęła przykładać kopytko do mordki w pozie myśliciela. Przez moment wyglądała wręcz niczym pewien mieszkaniec Stumilowego Lasu, brakowało wręcz tylko głosu mówiącego “Myśl, myśl, myśl”. Gdyby tylko Puszka tak umiała… Na całe szczęście była całkiem spostrzegawcza, dlatego zauważyła, że jej cień ma towarzysza. Ciężko dyszący fragment ciemnej materii (o ile takowe mogą dyszeć, to tak właśnie wyglądał) zaczął coś gestykulować.

- Jestem Mistrzem Kalamburów, odgadnę wszystko! - Powiedziała rozradowana Puszka, w zasadzie już zapominając, że brakuje jej kompana.

Cień zaczął coś gestykulować, toczyć się i machać nibyłapkami, skakać z miejsca na miejsce i nagle się zatrzymał.

-Czy to Stefan? - Cień zaprzeczył, jakby kręcąc głową - Ooo… to chyba jednak nie będzie takie łatwe jak myślałam.

Cień znów zaczął coś pokazywać i nie czekając aż skończy Can rzuciła:
- Zjedliśmy przepyszny mjodek i dzięki temu znaleźliśmy idealną ozdobę dla Stefana?

Cień pokazał coś innego i zasugerował, że Can jest trochę bliżej rozwiązania.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że jesteś Fru, cień Fru i że szukając jak najlepszego Czubka postanowiliśmy złapać świetliki, ale znaleźliśmy świetlikoosy? Chciałam spróbować ich mjodku, a one zaczęły nas nas gonić, a jak dobrze powinniśmy wiedzieć ich jad usypia i powoduje oszołomienie po przebudzeniu?

Fru potaknął w odpowiedzi.

- Łiii! - odpowiedziała zadowolona klacz. - To teraz moja kolej! - Szybko dodała po czym uświadomiła sobie co w zasadzie cień jej przekazał - Oh… albo może zagrajmy w kalambury z Fru, jak już znajdziemy Legendarny Szpikulec - Powiedziała Can, po czym ruszyła szukać go w okolicy miejsca gdzie się obudziła. Obejrzała się jeszcze chwilę czy Fru za nią nadąża, ale na całe szczęście nie miał problemu z narzuconym przez nią tempem.



* * *



Nie minęło wiele czasu gdy udało im się znaleźć Fru. Chrapał sobie lekko przysypany jeszcze śniegiem zrzuconym z gałęzi przez Candy po przebudzeniu. Szturchnęła go porządnie pyskiem i krzyknęła do ucha (a przynajmniej tak jej się zdawało)

- Wstawaj leniuchu, Szpic sam się nie znajdzie! Ty to byś całymi dniami tylko spał i spał, a my z Twoim cieniem to już pół lasu obszukaliśmy za czymś wyjątkowym!

Oszołomiony Fru podskoczył tak wysoko, że też uderzył w tą samą gałąź i zrzucił na siebie jeszcze więcej śniegu.

- Na Sokratesa… Puszko, czemu tak drzesz się z samego rana… I co ja tu wgle robię? Gdzie my jesteśmy? - Rozejrzał się oszołomiony, po czym spostrzegł swój cień i zobaczył jak wszystko mu streszcza - Świetlikoosy, tak? No to faktycznie nie był dobry pomysł… Naprawdę biegła tak szybko i nic sobie nie zrobiła? - Spojrzał z ukosa na klacz, a ona parsknęła odpowiadając mu bardziej skośnym spojrzeniem - Ehe… i później wróciliście po mnie… Dobrze, już wszystko rozumiem… Jeszcze coś? - Cień zaczął jeszcze coś gestykulować i wtedy Fru odwrócił się i spojrzał w niebo - Chcesz dać chmurkę na czubek Stefana? Nie jestem pew… - nie dane mu było dokończyć bo Candy już podekscytowana zaczęła nawijać.

-Tak! Tak! TAAAAAAAK!!! To jest TO! Stefan jako istota ziemi zwrócona ku niebu na pewno chce mieć na sobie coś prosto z nieba! Gwiazdy są trochę za daleko, ale chmurkę na pewno do nas jakoś ściągniemy… Kocham Cię Fru, jesteś geniuszem! - Rzuciła jeszcze klacz w stronę cienia i już zaczęła obmyślać jak ściągnąć chmurkę na czubek Sosny.

- Wiesz Can… obawiam się, że to może być trochę trudne, w końcu chmurki są przecież też całkiem daleko - zaczął Fru, choć obawiał się, że to może nie skutkować

- Nie pfesazaj Flu, damyyy ladeee - Powiedziała Candy biegając w tę i wewtę z wywalonym językiem na zewnątrz i wyglądając jakby wykonywała bardzo skomplikowane obliczenia. - O  NIE! Przecież nie poproszę Neko by przyniósł mi chmurkę… Chciałbym żeby to była niespodzianka dla nich jak już znajdziemy Czubek dla Stefana… - Zmarkotniała na chwilę klacz po czym spojrzała na okrągły kamień leżący obok niej z lekko zafrasowaną minką - Czekaj, czekaj… Ja chyba mam pomysł.

- Can? Nie podoba mi się to spojrzenie, nie wiem o czym myślisz, ale nie zgadzam się, słyszysz?! Nie zgadzam się! - Już prawie zaczął krzyczeć biedny Fru gdy Puszkin zaczęła schylać się by chwycić kamień do pyska. Próbował uciec, odtoczyć się gdzieś lecz niestety była szybsza od niego. Pochwyciła go w swoje zęby radośnie i wsadziła na swój zadek.

- Nie martw się Fru, chmurki są leciutkie i unoszą się tak wysoko, więc jeżeli obciąży je taki kamień jak Ty to razem spadniecie powolutku i będę mogła was złapać - Powiedziała pewna siebie.

Normalnie pewnie te argumenty nie przekonałyby Fru, jednak biedny, nadal trochę oszołomiony i zdruzgotany uwierzył pewnemu siebie koniowi - kto nie uwierzyłby takim słodkim oczętom?

- No dobrze… Pewnie masz rację… Chwycę chmurkę… Opadniemy powoli… Złapiesz nas… - Zaczął powtarzać bardziej do siebie niż do towarzystwa.
Kamień nie zdążył nawet powtórzyć swojej formułki, gdy Can znów wywaliła swój jęzor na zewnątrz, celowała chwilkę przymykając jedno oko i… 


*FRUUUUUUUUU*

Fru poleciał krzycząc, wrzeszcząc i pisząc, ale nie byłoby nikogo kto uratował by biedny kamień wystrzelony z końskiego zadka. Wznosił coraz wyżej i wyżej, przeciął jedną chmurkę, drugą chmurkę i wtedy wytracił już tyle prędkości, że cały mokry zaczął spadać. Nie trwało to zbyt długo gdy cały był już wbity w ziemię i obolały. Dobrze, że rzut wyjątkowo wyszedł pionowy i upadł niedaleko Can i swojego cienia.

- Mfiałaf mfnie słafpafć - Wycedził przez ziemię Fru, plując śniegiem i resztkami ziemi gdy został wyciągnięty językiem Puszki.

- A Ty miałeś złapać chmurkę, nie tak się umawialiśmy, Panie Kamień - powiedziała naburmuszona klacz - Zamiast tego jeszcze się cały spociłeś! Pff będziemy musieli to powtórzyć, a taki ładny rzut mi wyszedł… No trudno - Wzięła go znów w swój pysk i zarzuciła sobie na zadek. Fru ponownie zbyt oszołomiony, nie zdążył zareagować czy zaprotestować, a już leciał znów w kierunku chmur i usłyszał jedynie za sobą - Tylko nie zapomnij tym razem chwycić chmurki!



* * *


- To chyba jednak się nie uda - Powiedziała Candy po kolejnych kilku nieudanych próbach - Nie masz rąk i nie masz czym złapać tej chmurki by ściągnąć ją na ziemię… Chyba będziemy musieli jednak znaleźć coś innego - Powiedziała ze smutkiem klacz.

- Mimo wszystko… Możesz być z siebie dumna… Udało Ci się sprawić, że boję się czegoś bardziej niż geologów… Dziękuję - Wymęczony sarkastycznie powiedział Fru.

- Nie ma za co! - Powiedziała rozradowana klacz i już zaczęła obmyślać jaki będzie ich kolejny świetny plan na zdobycie Szpica dla Stefana.




 _______________________

Część trzecia, ostatnia, nadejdzie już wkrótce.
Tymczasem część druga, autorstwa Fru, nadeszła już dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

©Technologia blogger. Credits
Współpraca